czwartek, 6 sierpnia 2015

Depresja czy zwykły dołek?

"Co ty w nocy robisz, że wstajesz o 15?!" pytają się mnie znajomi. Bo ja wiem... Poczytam książkę, zajrzę na jakiegoś bloga, popatrzę na wschód słońca... Prawda jest taka, że rozmyślam nad swoim marnym życiem. Patrzę na wschód słońca i myślę.
W ogóle wiedzieliście, że koguty pieją tylko o 4 i o 7? Taka mała ciekawostka od autorki. Nie w sumie ja nie myślę. Ja po prostu użalam się nad sobą. Tak wiecznie roześmiana dziewczyna, która na widok podkładów, pudrów i innych tego typu pierdół zaczyna się śmiać. Tak ta sama osoba, która wiecznie wszystkich rozśmiesza, która jest wiecznie uśmiechnięta użala się nad sobą. 
Kiedyś usłyszała od mojej byłej przyjaciółki te słowa " Jeżeli cię zobaczę, nawet na zdjęciu, na usta sam ciśnie mi się uśmiech". Miałyśmy w tedy może z 10, 11 lat. W tym roku od mojej przyjaciółki podobne słowa, ale o tym samym znaczeniu " Zawszę jak cię widzę to muszę się uśmiechnąć". Tak jestem z natury, cóż poradzę? Jednak to ja rozmawiając z nią potrafię powiedzieć jej, że na swoim zdjęciu profilowym na Facebook'u ma nienaturalnie spłaszczony nos. To ja potrafię zwyzywać przyjaciółkę o to, że zachowuje się jak rozkapryszony dzieciak, a dwie godziny później "tańczymy" i wygłupiamy się razem przed telewizorem, albo gramy razem w Fifę wyzywając się od żydów i ćpunów. To ja zawszę służę ramieniem jak ktoś potrzebuje porady, albo się wypłakać. Co za to otrzymuje ? Wielkie NIC. Może to moja wina? Po prostu boje się zwierzać ludziom. Nawet moim niezastąpionym przyjaciółką. Mam jakąś wewnętrzną blokadę. Choć sama namawiam ludzi by mi się zwierzyli, że będzie im łatwiej. Ja sama nie potrafię, ale tak na prawdę nikt się mnie nigdy nie pytała jak tak samopoczucie, czy nie mam żadnego problemu. Może dlatego, że nigdy nie dałam po sobie tego poznać. 
Myślałam kiedyś o tym by się pociąć. Stanęłam przed lustrem z żyletką w ręku. Spojrzałam w lustro i sama z siebie się zaśmiałam. Nie miałam myśli typu "Co ty głupia robisz?! Potniesz się za głęboko i już cię na tym świecie nie będzie!". Nie ma takiej opcji. Zaśmiałam się z siebie i pomyślałam" Nie zrobisz tego. Stchórzysz. Za bardzo zależy Ci na rodzinie. przyjaciołach, za bardzo zależy ci na ludziach i na..." Stchórzyłam i nie żałuję tego. I właśnie na czym ma mi jeszcze zależeć? Nie mam chłopaka i nigdy nie miałam. Możecie się ze mnie śmiać. Proszę bardzo. Zaraz będę miała 15 lat, a nigdy w życiu się nie całowałam. Gdyby spojrzeć na to z optymistycznej wersji to w sumie coś osiągnęłam nie? No właśnie dlaczego nie miałam chłopaka? A już wiem bo jestem gruba, brzydka i mój charakter, jak by to łagodnie ująć, jest dość trudny i ciężki. Tak jestem osobą która lubi dominować i być przywódcą. Który chłopak chciałaby się z wiązać z kim takim jak ja? Żaden normalny.No, ale jak to mówią każda potwora znajdzie swego amatora. Albo jak to w moim przypadku będzie zostanę starą panną z kotem, a raczej z psem i kotem. Ktoś mi kiedyś powiedział, że skoro moje szczęście jeszcze do mnie nie dotarło to znak, że jest duże. W tym oto tak pięknym momencie mam ochotę krzyknąć      "Hej szczęście ! Nie było cie 15 lat może wreszcie dojdziesz ?!" Jak ma się czuć osoba która nigdy nikogo nie całowała gdy niektórzy dokładnie badają swoje jamy ustne w jej towarzystwie? Chujowo... Kiedyś powiedziałam dobrej koleżance, że jak będzie koniec świata zabije ją albo jej chłopaka wcześniej, żebym nie widziała jak wpychają sobie języki do gardeł, kiedy ja będę umierała w samotności. Mam ochotę się poryczeć jak widzę te szczęśliwe pary dookoła mnie. Chciałabym usłyszeć słodkie "Kocham Cię" szeptane mi do ucha przez moją drugą połówkę. Chciałabym choć raz poczuć się kochana i bezpieczna z myślą, że mam kogoś do kogo mam bezgraniczne zaufanie, że choćby się waliło i paliło ten mały ktoś mnie wysłucha i nie pozwoli skrzywdzić. Wiem, że życie nie jest takie idealne. Life is brutal. My kobiety przez nasze romantyczne dusze, a ja dodatkowo przez wszystkie przeczytane książki i obejrzane filmy, czekamy aż nasz książę przyjedzie na białym koniu w idealnym momencie. Chcemy być doceniane, uwielbiane i wyręczane, choć jednocześnie staramy się być samodzielne. Bo która z nas nie marzy o pocałunku w deszczu, albo pod gwiazdami.
Stan w jakim się znajdowałam idealnie opisuje piosenka Artura Rojka-"Beksa"
"Już, już, już 
nie wytrzymuje tępa,
wszystko,kurwa,skręca,"
I tym oto akcentem kończymy jakże pozytywnego i pełnego dobrej energii posta. 
Post miał na celu ukazaniu ludziom, że świat nie jest idealny i każdy musi sobie radzić z problemami dnia codziennego.  





































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz